Wyprawa (z jaskini)

Szła bokiem na końcu, przytrzymując się drzew i upewniając się czy podłoże pod nią jest stabilne na tyle by móc zrobić następny krok.
- Nie szybciej, powoli a ostrożnie, jak będziemy się śpieszyć będzie więcej
rannych - krzykneła do wszystkich

W dżungli znajdowała się jak gdyby mała jaskinia zdolna pomieścić całą grupę. Naokoło rosły niskie drzewa z jadalnymi owocami, ok 100 kroków od jaskini znajdował się mały strumyczek, nad którym widoczne było, że poiły się dziki.

Spojrzał na nich i nie wiedział co mówić. Miał nadzieję w sumie cichą, że gdzieś tu zrobią postój sobie.

- Na dole postój...albo jak najszybciej do tego bunkra...czy co to tam jest ok?

Będąc wyżej niż inni zauważyła nagle w oddali jaskinie.
- Hej, widzę jakąś grotę tam po prawej stronie. Może tam się schronimy?

Zobaczył że wszyscy już bezpiecznie zeszli powiedział-Dobra a więc do taj jaskini,zaraz zacznie padać.Tam zrobimy postój.-Poczym wziął Artemisa na plecy.-Lechero pomóz mi go nieść.-poczym powiedział do kobiet-pozbierajcie trochę drewna na ognisko,póki jest suche

Podleciała do jaskini i tam rzuciła plecak na ziemie. A następnie pobiegła
nazbierać drewna na opał.
- Ma ktoś jeszcze coś do jedzenia? Bo jak nie mogę zebrać też te owoce co tu rosną - zawołała

-Wiesz-powiedział-mnie już przeszła ochota na owocę,wydaje mi się że potrzeba nam troche mięsa a tam nad strumykiem poi się dzik,mogłbym go zastrzelić,co wy na to-spytał

- A tak się spytam czy mogę już iść do jaskini? Chętnie udałbym się tam...

Zaśmiał się i rozglądnął się z wysokości.

-spokojnie-poczym zaprowadził Artemisa z Kate i resztą w jaskini i poszedł z bronią na polowanie

- Dzięki...booooli...

To na pewno wina Lechero..
Zaśmiał się do swoich myśli i spojrzał po jaskini.

- Pomoże jakoś ktoś? Cokolwiek? Mini mini?

Grupa zaczęła oswajać się z nową sytuacją. Cieszyli się, że znaleźli jakieś schronienie, w którym będą mogli przetrwać zbliżającą się ulewę.

Poszkodowany William zauważył, że blizny po wypadku zaczęły się goić w szybkim czasie.

Will +1PŻ
Art +1PŻ
Lechero +1PŻ

Nagle, Rozbitkowie słyszą dźwięk wyrywających się drzew. Coś wywoływało głośny, mechaniczny dźwięk zbliżający się do nich. Wszyscy wpadli w panikę. Musieli się gdzieś schować.

Nazbierała drewna i w czasie gdy Will udał się na polowanie zaczeła
rozpalać ognisko.
- Jak Will wróci z dzikiem, to powinno być rozpalone.
Nareszcie jakieś mięso - pomyślała

Nagle usłyszała przerazliwy dzwięk. Zerwała się na nogi i wbiła wzrok w dżungle.
Co to - pomyślała przerażona
- Do groty! Szybko! - zawołała - Will Will gdzie jesteś?

- Co to? Pociąg?! Tutaj?! Mówcie mi, że zwariowałem..tak. Co to może być?!

Cofał się niezgrabnie do tyłu . Siedział i się cofał do tyłu.

Do jaskini wpadł Will.Za nogi ciągnął dzika jednak jego twarz mówiła wiele.Był przerażony.-Słyszeliście to-spytał.-To jest to coś złego w tej dzungli,co niedaje nam spokoju-powiedział

- Art , wstawaj! Szybko!! - Krzykneła i pobiegła do niego by pomóc mu wstać.