Baraki - wioska Innych

Całe Baraki składają z wielu budynków. Wszystkie mają prąd, stosunkowo nowe książki i przedmioty. Wszystkie zostały nierównomiernie położone, na jednym terenie.

W końcu mógł usiąść w wygodnym fotelu, w swoim niewielkim mieszkaniu. Przed opuszczeniem Stacji Laska polecił Tomowi, by informowano go o wszystkim na bieżąco przez walkie-talkie. Wygląda na to, że wszystko jest pod kontrolą.
Sięgną po leżącą obok książkę Dostojovskiego.
Miał za sobą ciężkie i pracowite dni... Jego aktualny stan zdrowia tylko potęgował piętno wkładanego wysiłku.
Resztę dnia spędzi odpoczywając...

- Ben... Ben... słyszysz mnie? - z krótkofalówki było słychać głos Ethan'a - Zrobiliśmy tak jak kazałeś. Jedna z nich, Maya, nie żyje. Miejmy nadzieję, że to jakoś podziała.

Ben: 100XP

- Kiedy następnym razem karzę wam kogoś zabić upewnijcie się, że będzie to mężczyzna. - odparł Ben. - Co jeśli jedna z kobiet, której się pozbyliście była w ciąży? Myślałem, że domyślisz się tego bez mojego mówienia... Informuj mnie jeśli napotkacie na swojej drodze jakiś problem... - odłożył krótkofalówkę.

Danny zmęczony położył sie do łóżka .
- Znowu nie ma jej w domu . Oj Colleen , Colleen a niech sie tylko dowiem , że mnie z kimś zdradzasz to przysięgam zabije cię- pomyślał zdenerwowany Danny , któremu ostatnio nie układa sie z żoną.
Sięgnął po leżącą obok książkę Stevena Kinga i zaczął ją czytać .
Po przeczytaniu kilku stron rzucił książką o ścianę z wściekłości.
- Nudna , nienawidzę Kinga. Nie ma co robić , idę spać - pomyślał i szybko zasnął.

Czajnik zagwizdał.
Ben podniósł się z krzesła i ruszył w stronę kuchni. Wyjął z szafki szklany kubek i pudełko z kawą. Kiedy sięgał po czajnik, ból w kręgosłupie zaatakował po raz kolejny. Był o wiele gorszy niż poprzednie.
Kubek roztrzaskał się z hukiem kiedy Ben upadł na podłogę. Walczył o przytomność...
Czekał aż atak ustanie.

Stanęła przed jednym z domów. Uniosła dłoń w górę i zapukała kilka razy w dębowe drzwi.
-Ben? - Krzyknęła, kiedy przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał. -Jesteś tam?

Usłyszał pukanie. Złapał się miedzianej rurki wystającej z blatu i z trudem podniósł się z podłogi. Na chwiejnych nogach podszedł do drzwi i otworzył.
Ukrył na twarzy grymas bólu i spojrzał na stojącą w progu Megan.
- Co się dzieje, Megan? - spytał obojętnie.

-Jest mały problem. Chodzi o Alex. - Wyjaśniła szybko, kiedy tylko drzwi otworzyły się.

- Alex... - powiedział cicho wpatrując się w futrynę od drzwi. - Kazałem jej wracać do domu.
Zachwiał się.
- Wracaj do siebie, Megan. Zajmę się tym... - dokończył szybko.

-Próbuje pomóc tej dziewczynie w ciąży. Może powinieneś zamknąć ją w klatce? - Ostatnie zdanie powiedziała z ironią. Zeszła ze schodów i ruszyła w stronę swojego domu.

Zamknął drzwi.
Udał się w stronę stolika, na którym leżało walki-talkie.
Chciał po nie sięgnąć i powiedzieć Tomowi, by miał Alex na oku.
Zimny pot oblał jego czoło, każdy krok wymagał od niego ogromnego wysiłku.
Upadł na ziemię tuż przed krótkofalówką.
-Alex... - wymamrotał i stracił przytomność.

Ciszę w mieszkaniu Bena przerwał głos Toma dochodzący z krótkofalówki:
- Ben... Ben, mamy problem! Chodzi o Claire... Ona... Ben? Jesteś tam?
Ben wciąż leżał nieprzytomny, oddychając powoli i bardzo ciężko.

Ile tak tutaj leżałem?
Ból ustał, ale całkowicie osłabił organizm Bena.
Linus zebrał w sobie resztki sił i stanął niepewnie na drżących nogach.
Zgaduję, że nie zostało mi zbyt wiele czasu do...
Przetarł twarz dłońmi... Nie ma teraz czasu na rozmyślanie. Złapał walki-talkie.
- Tom...?

- Próbuję się z tobą skontaktować od jakiejś godziny, Ben! - powiedział szybko Tom, tak jakby już na wstępie chciał się usprawiedliwić. - Claire zniknęła! Nie mam pojęcia kiedy udało jej się uciec. Ja i reszta przeczesujemy teraz dżunglę. Niestety powoli gubimy ślady!