Klatki

W odpowiedzi na 'dowcip', rzucił jej przelotne, puste spojrzenie.
Przekręcił klucz, zdjął przerdzewiałą kłódkę i pociągnął drzwi od klatki, wypuszczając Atenę na zewnątrz. Zrobił kilka kroków w kierunku drogi prowadzącej za Akwarium i odwrócił się w stronę Ryana:
- Smacznego. - prychnął. - Tędy. - dodał po chwili, wskazując dziewczynie północny kierunek.

[Okolice Akwarium]

Popatrzyła na Ryana, widząc jego nieciekawą minę puściła mu oko by nie martwił się
na zapas. Bez słowa udała się za Benem.

[Okolice Akwarium]

Oboje jesteśmy więźniami ale Atenę zapraszają nawet na spacery
Pomyślał Ryan lekko się uśmiechając.
To dobrze może chodzi o coś dobrego. Może mają ją wypuścić? Oby!
Ryan wstał i 'wyprodukował sobie' jeszcze jednego krakersa, po czym go wyrzucił.

Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Podszedł do klatki.
-Witam. O widzę że rozgryzłeś urządzenie- powiedział - przegrałem zakład, założyłem się z kimś że nigdy tego nie rozgryziesz.-uśmiechnął się

-Rozgryzłem, zdziwiony? Może chcesz spróbować? Ja takich rzeczy nie jjem ale Ty... Ekhm... Zostawię to bez komentarza. Wybieramy się gdzieś kolego?-powiedział z uśmiechem.
-Szabelka i paralizator?!- Ryan zaczął się śmiać- oj, wycieczka napewno będzie miła. Wiedziałem że jesteście nienormalni, ale nie do tego stopnia!

Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Gratuluje spostrzegawczości- powiedział złośliwie- szablę noszę od dawna, ale mogłeś nie zauważyć. Idziemy do roboty.

-To chodźmy... A co ty będziesz robił? Bo ja zapewne rozwalał kamienie. Pomorzesz mi?- zapytał się z szyderczym uśmichem.

Kiedy Roy wprowadził Ateną z powrotem do klatki, Henry i Ryan dotarli już do kamieniołomów.

[Ryan i Henry przechodzą do tematu 'Kamieniołom']

Atena była tak zatopiona w myślach, że nawet nie zorientowała się, kiedy zdążyło nadejść południe.

Atena: 170XP

Siedziała i rozmyślała nad rozmową z Lynn gdy przyprowadzono spowrotem Ryana.
Podeszła do krat i przyglądała się jak otwierają klatke i wpychają Go do niej.
Gdy jeden z innych się oddalił ściszonym głosem odezwała się
- Ryan, dowiedziałam się od Lynn że Will wraz z Ecko i Sayidem wyruszyli z plaży
by nas odnalezc - wielki uśmiech pojawił się na jej twarzy

-Idą po nas?! Słyszałem że ostatnio zginął jeden z tych dzikusów. Może są już blisko i to oni go zabili. Ale nie wiem czy mała grupka ludzi podoła im... Będźmy dobrej myśli -powiedział Ryan przecierając twarz zalaną krwią.
Ryan podszedł do 'maszynerii' i 'wyprodukował' krakersa.
-Bardzo smaczne...- powiedział wyrzucając owy przysmak.

Teraz zauwazyła że Ryan jest cały poobijany.
- Co się Ci znowu stało? - spytała z troską w głosie - Ryan, daj sobie spokój narazie
z docinaniem im. Nie możesz chodzić ciagle taki poobijany

-A co gorzej wyglądam?- zapytał z uśmiechem- nie mogę się poprostu powstrzymać.
Onii tak nic strasznego mi nie zrobią, musieli mieć powód aby mnie teżtu ściągać. Jestem bezpieczny- powiedział.
Ale oni bezpieczni się czuć nie mogą
-A jak tam Twój spacer z tym Innym? O coś się pytał?

Odetchnełą głęboko
- Jak zwykle próbował zasiać mi wątpliwości, sprawić bym zwątpiła we wszystko
w co jeszcze wierzę - zamyśliła się przez dłuższą chwilę.
Nie lubiła rozmów z tym człowiekiem. Ale nie chciała dać po sobie tego poznać.
Przed nikim, nawet przed Ryanem. Dlatego uśmiecheła siędo niego.
- Nie uda mu się to - powiedziała spokojnie.
Nie uda, nie uda

-Ty chodzisz na spacery, a ja znów harowałem jak wół w kamieniołomie, to takie niesprawiedliwe- powiedział uśmiechając się do dziewczyny.
-Czy oni nie mają zamiaru nas karmić?! Szczerze mówiąc niedługo będę w stanie zjeść te krakersy czy co to tam jest.

- Ja tam nie mam ochoty na jedzenie - myślała starając się powstrzymać od
obgryzania paznokci.
- Kurcze, co z Jackiem się dzieje? Gdzie Go przetrzymują? - zawsze uważała
że za bardzo się wszystkim i wszystkimi przejmuje ale nigdy nie potrafiła tego zmienić.