Plaża (przednia część samolotu)

- Zawsze przyda się pomoc do zbudowania jej. Ja mam doświadczenie w żeglowaniu
bo rok temu dorabiałam sobie w porcie. Ale sama nie dam rady sterować tratwą
więc szukam osób które mi w tym pomogą - odpowiedziała Willowi -
A bunkra nie dało rady otworzyć?

-NIe Peter wybudował coś na kształ trebucheta średniowiecznej broni oblęzniczej. Ale jak to mogło rozbic stalową płytę.Ech zresztą szkoda gadać.a ta tratwa to jaka duża będdzie.Wydaje mi się że 4 osoby to maks powinny płynąć

- No napewno nie więcej. Towarzyszyć mi będzie napewno Sun z Jinem.
Więc zostaje jeszcze jedno miejsce. Lynette też miałą ochote płynąc ale czy dalej
chce tego już nie wiem - powiedziała - I nie wiem czy Ona potrafi żeglować.
A Ty byś chciał się z nami zabrać? Pamiętasz jeszcze coś z podstaw żeglugi?

-Lynette,chyba kiedyś żeglowała.Nie wiem.A co do żeglowania to trochę pamietam.Cztery osoby,cóż wydaje mi się ze najlepiej by było jeśli popłynelibyśmy my dwoje,Lynett i Jin.Ale to nie ja decyduję-powiedział z uśmiechem

- Sun z Jinem raczej nie będą chcieli się rozstawać - popatrzyła na nich
- Ale na to ustalenie kto popłynie mamy jeszcze czas. Narazie musimy zaplanować co
jest potrzebne do budowy tratwy. Wyznaczyć każdemu zadanie by robota szła szybciej
no i wziąść się w końcu do roboty - powiedziałą i dodała - Masz jakieś propozycje?

-Dzięki Lynett. Chętnie. Przyda mi się namiot.

-Cóż potrzebujemy rownych długich bambusów,z nich sie zrobi "odnóża".Zwiąże sie je kablami,lina lub czymś podobnym.Na to walnie sse jakąś płytę drewnianą,bądz metalową.Później doda się budkę,oraz ster.No i gotowe,zagiel sie zrobi z ubrań szytych.-powiedział

Gdy usłyszał rozmowę Willa z Ateną podszedł do nich.
-Cześć, słyszałem waszą rozmowę, ja mógłbym wybrać się w podróż z wami, żegluję dość dobrze nie raz wybierałem się nawet na wielodniowe spływy kajakami. Czasem również żeglowałem, wiecie trzeba utrzymać formę... -powiedział po czym szybko dodał
-Oczywiście to Wy podejmiecie decyzję, ale pamiętajcie na mnie możecie liczyć...

Chciała coś powiedzieć ale przerwał jej jakiś czarnoskóry mężczyzna którego
nie miałą okazji jeszcze poznać.
Uśmiechneła się do niego - Dzięki, bardzo przyda się nam pomoc.
Świetnie że potrafisz żeglować, takich osób szukam. Jestem Atena a Ty?

-Ryan. - odpowiedział, po czym uśmiechnął się do dziewczyny
-Czy można wiedzieć gdzie i w jakim celu wypływamy?

-Do domu,w stronę wschodzącego słońca-powiedział uśmiechając się.

-Racja, płyńmy tam gdzie jest najlepiej-odpowiedział
Mili ludzie
-A Ty jak masz na imię?

Roześmiała się na słowa Willa i dodała
- Czekanie na pomoc nie ma sensu, lepiej samemu wziąśc sprawy w swoje ręce. Chcę wypłynąc bo może napotkamy jakąś łódz lub dotrzemy do innej
zamieszkanej wyspy . Tak czy inaczej, siedząc tu nic nie zdziałamy a tak może uda nam się sprowadzić pomoc.

Jack podszedł do Petera i powiedział:
-Nie martw się, że nie wyszło otwarcie włazu jak chcesz mogę ci pomoc to odbudować. Ale zważając na sytuację mogli byśmy wysadzić właz.

-Nazywam się William,miło mi cię poznać Rayan-powiedział uściskając ręke chłopakowi.-Atena ma rację,im szybciej stąd uciekniemy tym lepiej