Wyprawa

-Dobra idziemy-poczym ruszył za Sayidem.Po chwili pobiegł na lewo,by wziąć innych z lewej strony w krzyżowy ogień.

-Jak chcesz, ja i tak nie znam za bardzo sensu siedzenia tutaj. Miałeś doprowadzić grupę do Innych, zrobiłeś to, Will zna drogę powrotną, jak nie, to i tak tu się da dojść tylko na plażę.

Michael zobaczył że Will będzie chciał zajść Innych od lewej strony więc poszedł na prawo, zostawiając Sayida i Jina po środku. Szedł i patrzył raz na lewo, na kolegów a raz przed siebie na obóz Innych.

Powoli zapadał zmrok.

Pomyślał sobie, że rzeczywiście Eko myśli jak on. Jakoś poczuł sympatię nawet do niego.
- Idziesz gdzieś? Chyba nie sądzisz, że będziemy się ich słuchać...całą noc tu siedzieć. Odkryci, że widać nas od morza...

Gdy był na miejscu zaczął pokazywać Sayidowi na migi że wchodzi wraz Jinem.Sayid przekazał znaki Michaelowi i Jinowi.Zaczął skradać się do pierwszego budynku.Gdy był bliskokopnął drzwi i wbiegł do środka.

-Nie wiem, nudy tu, ten bunkier mnie zaintrygował. Ciekawe jak szybko wrócimy idąc plażą?

Dał mu pomysł a Art już go pochwycił.
- Dobra! To jest myśl! Może znajdziemy szybszą drogę co? Albo coś takiego? Spróbujemy tam dojść...albo odkryjemy kolejny...i następne. Może są. Kto wie.
Był wyraźnie mimo wszystko szczęśliwy. Pierwsza osoba co nie tyle co go nie krytykowała a także podzielała jego zdanie.
- To może pójdziemy nocą tam? Czy...no wiesz...umiesz robić jakoś pochodnię? a może bez?..

-Wszystko mi jedno, księżyc oświetla drogę nieźle. No i jesteśmy trochę daleko. Ale nie boisz się ciemności?

- Ja...n.nie...no co ty. Ciemności? Co mi tam ciemności mogą zrobić? Ile to razy wracało się z dyskotek późnymi wieczorami...możemy iść. Z dwojga złego lepiej iść z Tobą mimo wszystko.
Zaśmiał się i ruszył powoli plażą. (Tutaj?)

Michael doszedł do pierwszego budynku. Otworzył drzwi i szykując broń do strzału wszedł do środka. W środku nie było nikogo. Michael rozejrzał się trochę po pokoju, szukając broni, amunicji lub jakichś ważnych dokumentów. Nic nie znalazł.

Rozejrzał się po pokoju.Był pusty.Zaklnął i wyszedł z pomieszczenia.Jego uwagę przykuły masywne drzwi.Podszedł do nich.Otworzył je,szykując broń do strzału.Zdębiał na widok zawartości.Przed nim stała masywna kamienna ściana.

-Ku***-powiedział

Przekazał Jinowi instrukcje by ten sprawdził dwa pomieszczenia z tyłu.
Sam zaś zajął się większym pomieszczeniem. Naładował broń, lecz usłyszał słowa Willa. Nie był pewny o co mu chodzi wiec wtargnął do pomieszczenia. Puste...drugie pomieszczenie...puste...
Resztę spotkała taka sama niespodzianka więc zdenerwowany rzucił karabin o ziemię.
-Cholera...wykiwali nas!

Wyszedł na środek osady.Usiadł na ziemi i czekał na resztę.Ukrył głowę w dłoniach.Był całkowicie zdezorientowany.

Wyszedł z budynku i zobaczył siedzącego na środku placu Willa oraz innych rozbitków wokół niego.
-Czyli u was też nic?- zapytał.