Wyprawa

-Zamknij się-powiedział.

-Pamiętasz swoje ostatnie spotkanie z innymi.Jeżeli nas zobaczą to na jednej kuli się nie skończy.Więc daj się nam skupić.

-Oj, Art czy cię do końca porąbało? jakim cudem mogłyby tu być przedmieścia? Jeśli na tej wyspie byłaby normalna ludność, to ktoś dawno by wybrał się na spacer po plaży. Skup się lepiej jak teraz podejdziemy Innych- powiedział.
Zdjął z pleców karabin i chwycił go w ręce. Czekał na rozkazy Willa.

-Dobra poczekamy do wieczora,wtedy podejdziemy.Niema sensu iść od razu.A do tego momentu się namyślimy porządnie jak ich podejść.

Nie był pewny co robić. Odszedł kilkanaście metrów od grupy obserwując teren za wielkim głazem. W tym czasie zjadł jedno mango.
Nie zauważył nic niepokojącego...żadnych ruchów...żadnych istot żywych...

-Czy ma sens czekanie do wieczora?- zapytał Willa.
-Według mnie lepiej podejść teraz, jesteśmy gotowi, może to i debilny pomysł ale co tam, przecież ja tylko proponuję.- dodał.

Nasłuchiwał.Był zdziwiony tym wszystkim.Wokół niego panowała śmiertelna cisza.Niesłyszał żadnych odgłowów z miasta.W końcu powiedział.

-Dobrze,idziemy odrazu.Ktoś jednak musi zostać z Artemisem.Ciągnięcie go na taką akcję mogło by być .... nierozsądne.Michael,Ecko,Jin ?-spytał osoby które wg niego powinny zostać z chłopakiem

-Niech Eko zostanie z Artemisem. Lepiej było żeby ksiądz nie strzelał.- powiedział do Willa.

- Nie chcę siedzieć z księdzem...nie powiem mu żadnego grzechu.
Rzekł i się zaśmiał.
- I tak pójdę...po cichu jakoś może?
Zaśmiał się znów.

-Czy ktoś ci każe mówić mu grzechy? Po prostu tu poczekasz a my pójdziemy.- powiedział do Arta.

- Ale pewnie będzie mu się nudziło jak nie będe nic mówić to będzie chciał zagadać...prawda Eko?

-Może i cię zagada ale o spowiedź na pewno nie poprosi.- powiedział do Arta.
-Prawda Eko?- zapytał a gdy zobaczył skinięcie głowy znów powiedział francuzowi.
-Widzisz, nikomu nie będziesz się spowiadał.
Ciekawe jakie on może mieć grzechy?...

- No to dobrze. Możemy gadać..albo nie. Ty Eko będziesz siedzieć..i medytować czy co tam a ja sobie pochodzę...wokół..

-To dostaniesz po łbie i cię zwiążemy i zakneblujemy.I na tym skończą się twoje żarty.-powiedział szczerze

-Chodźmy już-rzekł w kierunku mężczyzn. Wziął i załadował broń i z kamienną twarzą ruszył przodem.

- I będziecie jak Inni? Naprawdę nie wiem którzy już gorsi...
Zaśmiał się i spojrzal na Eko.
- Co robimy? Może pochodzimy...czy coś? Nudno tak będzie. Nie spowiadaj. Nalegam.