"Drzewo Richard'a"

podszedł do Artemisa.
-Cześć Art. Macie może tu coś do jedzenia? Ty i twój kumpel, bo lekko zgłodniałem.- to było przygotowanie do przesłuchania więźnia, chciał sprawiać ze nie zależy mu na tym.

- Dlaczego szukasz jedzenia tutaj a nie w kuchni, gdzie masz go pełno?

Zdziwił się i spojrzał na niego głupkowato.

-Może mam kuchniowstręt- zażartował i odszedł w stronę kuchni.
-wrócę później.- rzucił przez ramię,

[Plaża]

-Widzę, że chcesz porozmawaić ze mną bez świadków-powiedział Richard.

- Może i jednak nie dokońca bez świadków - przerwał Lechero który właśnie przyszedł

Wrócił pod drzewo.
-Słyszałem twoją ostatnią uwagę- powiedział- mam dobry słuch- postukał się palcem po uchu- za kogo ty mnie masz przyjacielu? - spytał uśmiechając się.

-Mówisz do mnie? Mam cie za Pauliego Estacande, mężczyzne, któr yrozbił sięna wyspie.-powiedział Richard

- Ja za nikogo - odparł ze śmiechem
- Zauważyłem, że plaża coś opustoszała. Gdzie jest Will, Atena, Lynn i Rayan - rzekł skupiając uwagę na ''Innym"

-Dziwne, że mnie się pytasz. Ale odpowiem ci: Rozbitkowie bez twojej wiedzy wybudowali łódź. Przed tym jak wróciliście Will, Atena, Lynn i Ryan wypłynęli.-powiedział Richard Miejmy nadzieję, że gdzieś dopłynął.-dodał.

-Doprawdy? Nie zauważyłem że się rozbiłem- uśmiechnął się jeszcze szerzej. Udał że nie zrobiło na nim wrażenia, to że znał jego imię,
Może Art mu powiedział, on wygląda na gadułę
-Wygodnie ci przyjacielu, może byś się czegoś napił?

-Może tak, może nie, chociaż nie czuję się tak wygodnie. Ale z drugiej strony, mam wygodniej niż wy-powiedział Richard.

- Naprawdę wygodniej - powiętpiwał,
No dobra pora przejść do ataku
-Słuchaj przyjacielu nie lubię takich kretyńskich gierek, chcę informacji,

-A o czym? O bunkrze?-spytał się Richard.

- o was, kolego o was.- odparł - bunkier mnie nie wiele interesuje.

-To dobrze, że bunkier cię nie interesuje. A co chcesz o mnie wiedzieć?-powiedział Richard.